Od pewnego czasu miałam przyjemność testować klika produktów włoskiej marki BEMA. Firmę charakteryzują nienaganne, w pełni naturalne składy oraz nietestowanie na zwierzętach, co jest dla mnie istotną kwestią. Oprócz serum, o którym dziś czytacie, w przygotowaniu jest również recenzja kremu pod oczy oraz peelingu do twarzy. Ciekawi jak się sprawdziło włoskie serum na mojej wymagającej cerze?
Skład: Citrus Aurantium Amara* Flower Water (hydrolat z kwiatów gorzkiej pomarańczy), Centaurea Cyanus* Flower Water (hydrolat chabrowy), Rosa Damascena* Flower Water (hydrolat różany), Avena Sativa*(Oat) Kernel Extract (wyciąg z nasion owsa), Glycerin (gliceryna – humektant), Soy Isoflavones (izoflawony sojowe), Porphyra Umbilicalis Extract (ekstrakt z czerwonych alg), Sodium Lactate (mleczan sodu – humektant), Xanthan Gum (zagęstnik), Citric Acid (regulator pH), Gardenia Florida Extract (wyciąg z gardenii jaśminowatej), Crocus Sativus (szafran uprawny), Pisum Sativum (Pea) Extract (ekstrakt z grochu), Dextrin (regulator lepkości), Benzyl Alcohol (konserwant), Sodium Benzoate (konserwant), Potassium Sorbate (konserwant), Dehydroacetic Acid (konserwant), Parfum (zapach) ***/Fragrance, Linalool**, Limonene**, Geraniol**.
Bazą serum są trzy hydrolaty – z kwiatów gorzkiej pomarańczy, różany i chabrowy. Zaraz po nich znajduje się wyciąg z nasion owsa, który jest bogaty w beta-glukan, który regeneruje i napina skórę. Izoflawony sojowe wspomagają produkcję kolagenu, ekstrakt z czerwonych alg, który słynie z właściwości ujędrniających oraz szafran, czyli mocny antyoksydant i zabójca wolnych rodników, które przyśpieszają starzenie się skóry.
Prawdziwa bomba roślinnych substancji aktywnych.
*z rolnictwa ekologicznego
**wyciągi z olejków roślinnych
***100% naturalny zapach
Cena: ok. 75 zł do kupienia na ekozuzu.pl
Serum znajduje się w butelce z grubego, matowego szkła. Dobrze trzyma się w ręku, nie wyślizguje się, a w razie upadku na łazienkowe kafelki, butelka się nie tłucze 😉
Butelka zakończona jest pompką, która pomaga dozować odpowiednią ilość produktu oraz ogranicza jego kontakt z powietrzem (minus butelek z pipetką).
Serum jest przezroczyste, delikatnie zielonkawe. Ma żelową, aczkolwiek dość rzadką konsystencję. Pachnie bardzo subtelnie, lekko migdałowo.
Produkt doskonale się wchłania. Nie ma mowy o żadnym klejeniu się czy rolowaniu. Nie obciąża skóry, nie zapycha. Doskonale sprawdza się zarówno latem jak i zimą.
Używałam go zarówno na noc, jak i na dzień, pod makijaż. Oczywiście zawsze w duecie z kremem lub olejem. Czasem mieszałam je w zagłębieniu dłoni z olejem i nakładałam na twarz.
To jak z efektami?
Najbardziej zauważalny efekt, widoczny już od pierwszego użycia to niesamowita dawka nawilżenia. Serum naprawdę fajnie nawadnia skórę! Oczywiście nie ma w składzie żadnych emolientów, więc nie nadaje się do użycia solo, nawilżenie musimy zamknąć w skórze warstewką okluzyjną, czyli kremem lub olejem.
A co z obiecanym liftingiem?
Nie zauważyłam zmiany głębokości i widoczności moich zmarszczek. No chyba, że mówimy o fine lines, ale aby je zlikwidować wystarczy porządne nawilżenie skóry. Nie da się ukryć, że widoczność zmarszczek koreluje z nawilżeniem skóry, a ten kosmetyk jak już ustaliliśmy, spełnia tą rolę doskonale. Mam jednak wrażenie, że skóra jest jędrniejsza i elastyczniejsza.
Tak właściwie, to nawilżanie jest dla mnie na ten moment ważniejsze niż namacalny efekt przeciwzmarszczkowy 😉 Nie mam jeszcze ich tak dużo, a nawilżanie i antyoksydacja to najważniejsze elementy prewencji.
Podsumowując, jest to naprawdę dobre serum, które pełni swoją rolę. Jest to jeden z lepiej nawilżających produktów, jakich używałam, dodatkowo cudownie lekka konsystencja i przyjemny zapach. POLECAM z czystym sumieniem.
Znacie markę BEMA LOVE BIO? Jest stosunkowo mało popularna w Polsce, jednak liczę, że niedługo to się zmieni 😉
G.