D’ALCHÉMY – AGE‑DELAY EYE CONCENTRATE, PURIFYING FACIAL CLEANSER i AGE CANCELLATION BOOSTER

D’ALCHÉMY – AGE‑DELAY EYE CONCENTRATE, PURIFYING FACIAL CLEANSER i AGE CANCELLATION BOOSTER

Marka D’ALCHÉMY to połączenie mocy natury i nowoczesnych technologii. Wszystkie produkty są napakowane substancjami aktywnymi, szeregiem roślinnych ekstraktów co sprawia, że ich składy są bardzo długie. Obalimy więc dziś mit, że krótkie składy są lepsze 🙂

W większości kosmetyków marki, woda zastąpiona jest cennymi hydrolatami, a o absolutnie KAŻDYM składniku można poczytać na stronie producenta.

Wszystkie produkty tworzone są z myślą o cerze dojrzałej i profilaktyce przeciwzmarszczkowej, producent jednak wprowadził podział na te dedykowane skórze tłustej, suchej czy wrażliwej. Jako posiadaczkę cery mieszanej (w kierunku tłustej) bardzo mnie to cieszy, ponieważ większość producentów traktuje cerę dojrzałą, starzejącą się jako suchą lub nawet bardzo suchą, przez co wiele formuł jest dla mnie za ciężkich.

Kolejna rzecz, która charakteryzuje markę to opakowania z biofotonicznego szkła. W praktyce jest to ciemnofioletowe (wyglądające na czarne) szkło, które dzięki blokowaniu promieniowania świetlnego chroni kosmetyki przed degradacją, pozwala cieszyć się ich świeżością przez długi czas, nie tracąc przy tym cennych właściwości składników.

AGE – CANCELLATION BOOSTER

Cena: 160 zł/50 ml (6 msc PAO)

Skład: HAMAMELIS VIRGINIANA (WITCH HAZEL) LEAF WATER*, LIPPIA CITRIODORA (VERBENA) LEAF WATER*, CITRUS LIMON (LEMON) PEEL WATER*, DICAPRYLYL CARBONATE*, POLYGLYCERYL-3-CETYL ETHER OLIVATE SUCCINATE*, PROPANEDIOL*, AQUA*, GLYCERYL STEARATE*, BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER*, SIMMONDSIA CHINENSIS (JOJOBA) SEED OIL*, GLYCERIN*, CITRUS AURANTIUM DULCIS (ORANGE) PEEL OIL*, BAMBUSA ARUNDINACEA (BAMBOO) STEM EXTRACT*, PISTACIA LENTISCUS (MASTIC) GUM*, HYDROGENATED LECITHIN*, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE*, MALPIGHIA EMARGINATA (ACEROLA) FRUIT EXTRACT*, PAULLINIA CUPANA (GUARANA) FRUIT EXTRACT*, VACCINIUM MACROCARPON (CRANBERRY) FRUIT EXTRACT*, HIPPOPHAE RHAMNOIDES (SEA BUCKTHORN) FRUIT EXTRACT*, MYRCIARIA DUBIA (CAMUCAMU) FRUIT EXTRACT*, SODIUM STEAROYL GLUTAMATE*, COCOS NUCIFERA (COCONUT) OIL*, LINUM USITATISSIMUM (LINSEED) SEED OIL*, PERSEA GRATISSIMA (AVOCADO) OIL*, ARGANIA SPINOSA (ARGAN) KERNEL OIL*, MACADAMIA TERNIFOLIA SEED OIL*, OLEA EUROPAEA (OLIVE) FRUIT OIL*, ROSMARINUS OFFICINALIS (ROSEMARY) LEAF EXTRACT*, HUMULUS LUPULUS (HOP) CONE EXTRACT*, HAMAMELIS VIRGINIANA (WITCH HAZEL) LEAF EXTRACT*, SALVIA OFFICINALIS (SAGE) LEAF EXTRACT*, PHENETHYL ALCOHOL, EQUISETUM ARVENSE (HORSETAIL) EXTRACT*, CITRUS LIMON (LEMON) PEEL EXTRACT*, CENTELLA ASIATICA EXTRACT*, PINUS SYLVESTRIS (PINE) BUD EXTRACT*, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, ROSA GALLICA (FRENCH ROSE) FLOWER EXTRACT*, ROSA DAMASCENA (DAMASK ROSE) FLOWER OIL**, BENZYL ALCOHOL, CHONDRUS CRISPUS (CARRAGEENAN) POWDER*, SQUALENE*, ETHYLHEXYLGLYCERIN, SALICYLIC ACID, SORBIC ACID, BIOSACCHARIDE GUM-1*, SODIUM LEVULINATE*, CITRIC ACID*, SODIUM ANISATE, XANTHAN GUM*, GLYCERYL CAPRYLATE*, SODIUM PHYTATE*, PARFUME**, TOCOPHEROL*, ALCOHOL, BETA-SITOSTEROL*, CITRAL***, GERANIOL***, LIMONENE***, LINALOOL***

Nienaganny, naturalny skład bogaty w oleje, masła i ekstrakty. Regulujące i antyoksydacyjne hydrolaty – z oczaru, cytryny i werbeny. Ekstrakty z bambusa, żurawiny, guarany, aceroli! Z rzadziej spotykanych składników znajdziemy żywicę z pistacji kleistej, która działa bakteriobójczo, przeciwzapalnie, zmniejsza zaczerwienienie oraz polisacharyd z soi o działaniu przeciwzmarszczkowym i nawilżającym.

Polska nazwa produktu to Przeciwzmarszczkowy lotion do cery tłustej i mieszanej. Słowo lotion kojarzy mi się z lekkimi, płynnymi emulsjami, więc pomyślcie jakie było moje zdziwienie gdy odkręciłam słoik i zobaczyłam bardzo gęstą, właściwie masełkowatą, stałą formułę!

Jednak wygląd produktu to kolejna „zmyłka” producenta 😉 Widząc taki produkt, spodziewamy się ciężkiej, tłustej mazi. Nic bardziej mylnego. Krem faktycznie zachowuje się na twarzy jak lekki lotion, doskonale i szybko się wchłania, zostawia na powierzchni skóry delikatny film ochronny (nie ma mowy o tłustej czy klejącej warstwie). Używam go głównie na noc, ponieważ na dzień stosuję kremy z filtrem, jednak w dni, kiedy nie wychodzę z domu, z powodzeniem używam go również w porannej pielęgnacji. Krem wchłania się do kompletnego matu, więc z powodzeniem sprawdziłby się pod makijaż.

Produkt dość intensywnie pachnie. Jest to przyjemny zapach. W pierwszej chwili dominują cytrusy, jednak po chwili dochodzą zioła, może lawenda, werbena. Jest on świeży i przyjemny, dość długo utrzymuje się na twarzy. Bałam się, że krem może podrażnić moją mocno wrażliwą skórę, jak zwykle się dzieje w przypadku mocno pachnących kremów, jednak na szczęście nic takiego nie miało miejsca.

No dobra, to jak z tym działaniem?

Po pierwsze – krem niesamowicie nawilża! Jest to jeden z niewielu kremów, gdzie mogę kompletnie odpuścić nakładanie pod niego serum czy kwasu hialuronowego. Mam wrażenie, że moja skóra go dosłownie pije! Przy systematycznym stosowaniu, nie ma mowy o jakimkolwiek odwodnieniu czy suchych skórkach.

Po drugie – co rano budzę się z niesamowicie gładką i miękką skórą, której mam ochotę cały czas dotykać! Mam również wrażenie, że wygląda ogólnie zdrowiej, jest rozjaśniona i rozświetlona.

Po trzecie – skóra jest faktycznie jędrniejsza, bardziej napięta. Moje zmarszczki mimiczne są jakby płytsze, mniej widoczne, a skóra wydaje się być grubsza, pełniejsza.

Po czwarte – krem nie pogorszył stanu mojej cery, nie zapycha, nie spowodował wysypu, a wiele produktów to potrafi 😉 Nie zauważyłam jednak aby wywarł pozytywny wpływ w tej kwestii – nie powoduje szybszego gojenia czy rzadszego pojawiania się niedoskonałości, nie zwęża porów. Delikatnie ogranicza wydzielanie sebum.

Ze względu na swoją konsystencję – krem jest szalenie wydajny. Wystarczy ilość ziarnka grochu do pokrycia całej twarzy. Termin ważności od otwarcia wynosi 6 miesięcy. Cena wydaje się dość wysoka. Jednak gwarantuję Wam, że będziecie go faktycznie używać przez pół roku. Wtedy cena kremu w skali miesiąca to mniej niż 30 zł. Domyślam się, że dla części z Was to nadal dużo, wydać jednorazowo 160 zł na krem, warto więc śledzić stronę producenta, gdzie często są promocje. Sieć drogerii Kontigo często ma również duże promocje typu 2+2, gdzie tym sposobem można go kupić za pół ceny!

Czy kupię ponownie? TAK TAK TAK i jeszcze raz TAK! Z czystym sumieniem mogę przyznać, że jest to jeden z najlepszych kremów, jakich używałam, a wierzcie mi, że używałam ich bardzo wiele.

AGE‑DELAY EYE CONCENTRATE

Cena: 160 zł/ 15 ml (6 msc PAO)

Skład: ROSA DAMASCENA (DAMASK ROSE) FLOWER WATER*, HAMAMELIS VIRGINIANIA (WITCH HAZEL) LEAF WATER*, GLYCERYL STEARATE*, PROPANEDIOL*, POLYGLYCERYL-3-CETYL ETHER OLIVATE SUCCINATE*, BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER*, SHOREA STENOPTERA SEED BUTTER*, ISOPROPYL ISOSTEARATE*, CETEARYL ALCOHOL*, AQUA*, GLYCERIN*, LINUM USITATISSIMUM (LINSEED) SEED OIL*, ARGANIA SPINOSA (ARGAN) KERNEL OIL*, SODIUM STEAROYL GLUTAMATE*, ROSA MOSCHATA (MUSK ROSE) SEED OIL*, COCOS NUCIFERA (COCONUT) OIL*, MAURITIA FLEXUOSA (BURITI) FRUIT OIL*, TOCOPHEROL*, HAMAMELIS VIRGINIANA (WITCH HAZEL) LEAF EXTRACT*, HYPERICUM PERFORATUM (SAINT JOHN’S WORT) FLOWER EXTRACT*, CALENDULA OFFICINALIS (MARIGOLD) FLOWER EXTRACT*, CHAMOMILLA RECUTITA (MATRICARIA) FLOWER EXTRACT*, AESCULUS HIPPOCASTANUM (HORSE CHESTNUT) SEED EXTRACT*, MALVA SYLVESTRIS (MALLOW) FLOWER EXTRACT*, TILIA PLATYPHYLLOS (LINDEN) FLOWER EXTRACT*, MENTA PIPERITA (PEPPERMINT) LEAF EXTRACT*, ACHILLEA MILLEFOLIUM (YARROW) FLOWER EXTRACT*, GARDENIA TAHITENSIS FLOWER EXTRACT*, CHLORELLA VULGARIS (GREEN ALGAE) EXTRACT*, BENZYL ALCOHOL, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE*, ROSA DAMASCENA (DAMASK ROSE) FLOWER OIL**, LAVANDULA ANGUSTIFOLIA (LAVENDER) OIL**, PARFUME**, LAVANDULA STOECHAS (LAVENDER) EXTRACT*, SALICYLIC ACID, SODIUM PHYTATE*, CITRIC ACID*, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, GLUCONOLACTONE*, CALCIUM GLUCONATE, TOCOPHEROL*, SORBIC ACID, GLYCINE SOJA (SOYBEAN) OIL*, BETA-SITOSTEROL*, SQUALENE*, SODIUM HYDROXIDE, ALCOHOL, CITRAL***, CITRONELLOL***, EUGENOL***, FARNESOL***, GERANIOL***, LIMONENE***, LINALOOL***

W składzie na pierwszy rzut oka możemy zobaczyć hydrolaty i ekstrakty roślinne, które działają przeciwobrzękowo i ściągająco – z oczaru, nagietka, krawnika, kasztanowca; wyciąg z alg, który rozjaśnia cienie pod oczami; masło shea i shorea i wiele innych aktywnych, a także nawilżających i natłuszczających składników.

Muszę przyznać, że 160 zł za 15ml słoiczek kremu to dość wysoka cena. Na szczęście mamy 6 miesięcy na jego zużycie (od otwarcia) i myślę, że właśnie tyle będę go używać, a może i dłużej 😉 Używam go 2 razy dziennie, a do pokrycia okolic obu oczu wystarcza mi ilość mniejsza niż jeden „groszek”. Kremu używam od ok. 3 miesięcy i nie jestem jeszcze nawet w połowie opakowania. Patrząc jednak na skład produktu i ilość substancji aktywnych, oraz opakowanie z wysokiej jakości biofotonicznego szkła – cena wydaje się być zrozumiała. Nie zapominajcie również o promocjach! Ostatnio był dostępny w Superpharm za 60 zł! To mniej niż połowa ceny. Warto śledzić różne gazetki promocyjne drogerii, kiedy chcemy upolować w dobrej cenie jakieś drogie perełki 😉

Polska nazwa produktu to Koncentrat pod oczy niwelujący oznaki starzenia.

Krem faktycznie można nazwać koncentratem, ma on baaardzo gęstą, zbitą konsystencję, jest jak masło. Ale ponownie – niech jego wygląd Was nie zmyli. Kiedy go zobaczyłam, byłam pewna, że będzie to tłusta, ciężka formuła. Jednak nic z tych rzeczy! Mimo swej „treściwości”, krem jest bardzo lekki i błyskawicznie się wchłania. Dzięki temu jest taki wydajny, bo wystarczy go użyć naprawdę niewiele.

Tak jak pisałam wyżej, używam go również rano – pod makijaż. Wchłania się błyskawicznie, do matu, zostawia pod okiem baaardzo delikatny, lekko wyczuwalny film ochronny. Myślę, że jeśli ktoś jest fanem tłustej warstewki pod okiem – może być rozczarowany tym produktem.

Koncentrat całkiem intensywnie pachnie jak na produkt dedykowany okolicom oka. Jednak, przypomnę Wam, że mam bardzo wrażliwe oczy, które często reagują podrażnieniem i łzawieniem na zbyt perfumowane kosmetyki – tutaj nic takiego nigdy się nie wydarzyło. Tak więc mimo swojego zapachu – nie wywołuje u mnie żadnych niepokojących objawów.

Jak pachnie? Jest to słodko-ziołowy zapach. Ja wyczuwam w nim nutę lawendy, oczaru i róży, ale nie takiej świeżej róży z ogrodu, tylko bardziej hydrolatu różanego.

Zacznę od tego, że poza wrażliwością i podatnością na alergie, nie mam wymagających okolic oczu. Myślicie, że mi za dobrze? Przypominam, że z resztą skóry na twarzy – same problemy 😀

Nie zmagam się z cieniami ani opuchnięciami. Jedyny mój problem, to coś przed czym nikt nie ucieknie, czyli zmarszczki. Niestety. Mam bogatą mimikę twarzy, często się śmieje, więc kurze łapki są coraz mocniej zarysowane. Od kremu pod oczy wymagam dwóch rzeczy – długotrwałego nawilżenia i przynajmniej optycznego spłycenia tych zmarszczek.

Jak sprawdził się z tej roli Koncentrat D’Alchemy?

Po pierwsze – zapewnił długotrwałe nawilżenie. Korektor pod oczy wygląda na nim pięknie, nie za sucho, nie wchodzi w zmarszczki.

Po drugie – błyskawicznie się wchłania, nie obciąża skóry, można od razu nakładać makijaż

Po trzecie – działa na moje zmarszczki pod oczami jak żelazko! Kurcze, to jest niesamowite, nie wiedziałam, że zwykły krem może aż tak spłycić zmarszczki. Serio. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęć „przed i po”, ale nie sądziłam, że krem pod oczy może dać efekty widoczne gołym okiem.

Po czwarte – skóra jest gładka, aksamitna, zdecydowanie ujędrniona. Wydaje mi się też, że jest lekko rozświetlona.

Czy kupię ponownie – zdecydowanie tak! Muszę przyznać, że krem zdegradował mojego dotychczasowego ulubieńca Liftingujący krem pod oczy marki Bema. Wskakuje więc na pierwsze miejsce mojego prywatnego rankingu kremów pod oczy. Myślę, że kupię jeszcze niejedno opakowanie.

PURIFYING FACIAL CLEANSER

Cena: 49 zł/ 50 ml (travel) lub 89 zł/ 125 ml

Skład: AQUA*, SODIUM COCOAMPHOACETATE*, PROPANEDIOL*, DECYL GLUCOSIDE*, POLYGLYCERYL-4 LAURATE/SEBACATE*, POLYGLYCERYL-6 CAPRYLATE/CAPRATE*, XANTHAN GUM*, CITRUS PARADISI (GRAPEFRUIT) PEEL OIL**, CITRUS RETICULATA (MANDARIN) PEEL OIL**, CITRUS AURANTIUM DULCIS (ORANGE) PEEL OIL**, SANTALUM ALBUM (SANDALWOOD) WOOD OIL**, CHONDRUS CRISPUS (RED ALGAE) POWDER*, PYRUS MALUS (APPLE) JUICE*, PRUNUS PERSICA (PEACH) JUICE*, TRITICUM VULGARE (WHEAT) SEED EXTRACT*, HORDEUM VULGARE (BARLEY) EXTRACT*, PANAX GINSENG ROOT EXTRACT*, CITRUS GRANDIS (GRAPEFRUIT) FRUIT EXTRACT*, CARICA PAPAYA FRUIT EXTRACT*, PARFUM**, PUNICA GRANATUM (POMEGRANATE) FRUIT EXTRACT*, BENZYL ALCOHOL, HYDROLYZED ALGIN*, ZINC SULFATE, ACACIA CONCINNA FRUIT EXTRACT*, BALANITES AEGYPTIACA (SOAP BERRY TREE) FRUIT EXTRACT*, GYPSOPHILA PANICULATA (BABY’S BREATH) ROOT EXTRACT*, JUNIPERUS VIRGINIANA (RED CEDAR) OIL**, SODIUM PHYTATE*, GLYCERIN*, GLYCERYL UNDECYLENATE*, GLYCERYL CAPRYLATE*, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, ALCOHOL, LACTIC ACID*, SALICYLIC ACID, SORBIC ACID, LINALOOL***, LIMONENE***

Dwa łagodne detergenty – jeden amfoteryczny, drugi z grupy niejonowych substancji powierzchniowo czynnych. Poza tym cała masa ekstraktów, cytrusowe olejki eteryczne (grejpfrut, pomarańcza, mandarynka).

Nie od dziś zadaję sobie pytanie – czy warto inwestować w drogie kosmetyki do mycia? Są to produkty, które po chwili spłukujemy z twarzy i nie sądzę, aby całe mnóstwo ekstraktów, miało przez ten czas możliwość oddziaływania na naszą skórę.

Mimo, że moja cera jest mieszana i ze skłonnością do zanieczyszczania się, jest jednocześnie bardzo wrażliwa i reaktywna, źle traktowana szybko się odwadnia. Stawiam więc na najdelikatniejsze produkty do jej mycia. W zasadzie od żelu/pianki do mycia twarzy oczekuję dwóch rzeczy – dokładnego umycia (z domyciem oleju z pierwszego etapu oczyszczania) oraz braku podrażnienia i uczucia ściągnięcia. Nie zwracam uwagi na opisy producentów, którzy obiecują nawilżenie czy działanie przeciwzmarszczkowe. Po prostu nie wierzę, że produkt stworzony do mycia, który znajduje się na skórze mniej niż minutę – ma szansę coś zadziałać w tej kwestii.

Oczyszczający żel do mycia twarzy D’Alchemy ma gęstą, żelową konsystencję, jest lekko żółty. Pachnie przepięknie, cytrusowo, tak pomarańczowo – cytrusowo.

Dobrze się pieni, pompka dozuje idealną ilość produktu, jedna spokojnie wystarczy do umycia twarzy i szyi. Jest to zdecydowanie wydajny produkt.

Żel znajduje się tym razem w plastikowej (przynajmniej moja wersja podróżna), czarnej butelce z pompką, co uważam za dobre rozwiązanie, szczególnie w przypadku wersji travel, gdzie jednak zawsze nam zależy na ograniczeniu wagi bagażu. To opakowanie jest tak wygodne i poręczne, że na pewno je sobie zostawię i będę do niego przelewać inne produkty podczas przyszłych wyjazdów. Rzadko kiedy zdarza się, że miniatury mają pompki. A ja uwielbiam pompki 😀 Najchętniej bym je zamontowała we wszystkich moich kosmetykach! Od kremu do twarzy, po szampon do włosów 😉

Tak jak pisałam wyżej, żel doskonale się pieni i spełnia swoją rolę, czyli myje. Cera jest dobrze oczyszczona, nie ma najmniejszego problemu z usunięciem resztek oleju. Jednocześnie jest bardzo delikatny – nie szczypie w oczy, nie przesusza, nie podrażnia. Skóra po myciu nie jest ściągnięta. Nie da się ukryć, że jego piękny zapach umila proces mycia.

Produkt idealny? Z jednej strony tak! Robi wszystko czego oczekuję od produktu myjącego. Z drugiej – jest to jednak drogi produkt. Cena jest absolutnie adekwatna do jakości produktu i jego składu. Jednak tak jak pisałam wyżej – nie wierzę, aby te wszystkie drogocenne składniki wpłynęły na moją skórę podczas mycia, więc moim zdaniem trochę szkoda wydawać tyle na żel do mycia twarzy. Szczególnie, że są na rynku tańsze produkty (ok 30-40 zł), które są równie dobre. Wolę więc zaoszczędzić na tego rodzaju produkcie, a dołożyć do kremu czy toniku.

Czy kupię ponownie? Mimo zachwytu produktem – raczej nie. Wybiorę tańsze odpowiedniki, które są tak samo satysfakcjonujące.

Podsumowując, te 3 produkty to moje pierwsze, ale na pewno nie ostatnie spotkanie z marką D’Alchemy. Na pewno powrócę do obu kremów, jestem też szalenie ciekawa innych produktów. Myślę, że w najbliższym czasie chciałabym kupić i przetestować ich tonik i peeling. Bardzo się cieszę, że poznałam akurat te kosmetyki. Wszystkie były wręcz idealne <3 Chyba dawno nie było tu tak pochlebnej i długiej recenzji, ale uwierzcie mi, że kiedy ich spróbujecie – zrozumiecie o czym mówię! Dziękuję tym, którzy dotrwali do końca.

Dajcie znać, czy znacie kosmetyki D’Alchemy i co o nich sądzicie.

Kosmetyki dostałam od marki, jednak nie miało to wpływu na moją ocenę. Była to paczka PR, która do niczego nie zobowiązywała.

Powrót do góry