
Cieszę się, kiedy mogę kupować naturalne kosmetyki od polskich producentów. Szczęście jest podwójne – kiedy mają nienaganny skład i przystępną cenę. Zazwyczaj produkty Nacomi spełniają te dwa kryteria, jak będzie tym razem?
Cena: ok. 35 zł.
Skład: Aqua (woda), Argania Spinosa Kernel Oil (olej arganowy), Butyrospermum Parkii Butter (masło shea), Persea Gratissima (Avocado) Oil (olej awokado), Cetyl Alcohol (emolient tłusty), Glyceryl Stearate (emolient tłusty), Cetearyl Alcohol (emolient tłusty), Panthenol (humektant), Stearic Acid (emulgator), Hydrolyzed Glycosaminoglycans (humektant, substancja filmotwórcza), Sodium Lauroyl Glutamate (substancja odżywcza i zmiękczająca), Benzyl Alcohol (konserwant), Parfum (zapach), Dehydroacetic Acid (łagodny konserwant), Hyaluronic Acid (kwas hialuronowy – humektant).

Podejrzewam, że wszyscy znają zalety oleju arganowego. Płynne złoto Maroka słynie z wysokiej zawartości witaminy E oraz działania przeciwzmarszczkowego. Jest on polecany do każdego typu cery, nawet wrażliwej i trądzikowej. Jest antyoksydantem, odżywia i regeneruje skórę.
Masło shea posiada właściwości łagodzące, jest bogate w witaminy A i E, dzięki czemu również charakteryzuje je działanie antyoksydacyjne. Działa regenerująco i ujędrniająco.
Olej z awokado, podobnie jak arganowy jest polecany do każdego rodzaju cery, ze szczególnym naciskiem na suchą oraz trądzikową i tłustą. Działa przeciwzmarszczkowo, przeciwalergicznie, opóźnia procesy starzenia się skóry, doskonale radzi sobie z uporczywym przesuszeniem.
Jedynym minusem składu jest fakt, że kwas hialuronowy znajduje się na szarym końcu, nawet po kompozycji zapachowej, co może świadczyć o jego bardzo niskiej zawartości w produkcie.

Pierwsze wrażenie:
Krem znajduje się w porządnym szklanym słoiku, ukrytym w kartonowym opakowaniu.
Ma bardzo gęstą, aksamitną konsystencję. Producent określa zapach jako pudrowy, moim zdaniem jest on po prostu delikatnie słodki.
Pojemność: 50 ml.
Działanie:
Kremu używam już od kilku miesięcy, na zmianę z czystym olejem konopnym, raz dziennie – na noc i nie zużyłam jeszcze nawet połowy opakowania. Ma on niezwykle bogatą konsystencję, co czyni go bardzo wydajnym, ponieważ zaledwie odrobina wystarczy aby dokładnie pokryć całą twarz.
Chwilę po aplikacji, tworzy on dość ciężką i wyczuwalną warstwę na twarzy. Po pierwszych użyciach bałam się, że okaże się dla mnie za ciężki i zapcha moją kapryśną cerę. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Wręcz przeciwnie! Mam wrażenie, że niedoskonałości goją się szybciej i przybywa ich mniej niż zwykle. Może to zasługa oleju awokado? Muszę go kiedyś przetestować solo. Na pewno moje włosy kochają ten olej 😉
Tłusty film wchłania się po ok. 15 minutach i zostawia na twarzy jedynie delikatny film, który czuję na twarzy jeszcze rano – tak jak lubię najbardziej. Skóra twarzy jest doskonale zabezpieczona przed odwodnieniem podczas nocy. Ten krem działa na nią jak łagodzący i odżywczy kompres po całym dniu z wysuszającym makijażem.
Doskonale sprawdza się solo, nie trzeba stosować pod niego serum nawilżającego.
Szczerze mówiąc nie odnotowałam ujędrnienia i spłycenia zmarszczek, jednak szczerze mówiąc – nie liczyłam na to. Aby zauważyć przeciwstarzeniowe działanie olei, trzeba stosować je dość długo i systematycznie. Jednak najważniejszą funkcją kremu na noc, jest dla mnie ukojenie i odżywienie, a właśnie to zapewnia mi ten produkt.
Obecnie, marka Nacomi wprowadza nowe opakowania swoich produktów. Poniżej zdjęcie pobrane ze strony producenta, które obrazuje obecny design. Z tego co wiem, skład kosmetyków nie uległ zmianie.

Jaki jest Wasz ulubiony, odżywczy krem na noc?
G.