Jeśli jesteście miłośnikami ładnie pachnących kosmetyków – to nie jest post dla Was 😉 Kosmetyki z serii Duetus zdecydowanie nie pachnął fiołkami. Wiadomo, każdy chyba lubi, kiedy miły zapach umila pielęgnację, jednak nie to jest najważniejsze! Jeśli produkt jest skuteczny – zniosę każdy, nawet mocno nieprzyjemny aromat 🙂 W dzisiejszym poście przyjrzę się bliżej tonikowi, peelingowi i serum z serii. Poza tym dostępne są jeszcze dwa kremy – na dzień i na noc – miałam tylko odlewki, więc to za mało aby się wypowiedzieć, żel do mycia twarzy oraz maseczka w saszetkach. Unikam zakupów jednorazowych produktów ze względu na troskę o środowisko i próbę ograniczenia plastiku z swoim domu, dlatego również nie kupiłam i nie przetestowałam tej maseczki. Chętnie kupię ten produkt, jeśli Sylveco zdecyduje się na wyprodukowanie go w dużej tubie – tak samo jak saszetkowymi maskami Vianka.
Peeling do twarzy
Cena: 26 zł
Skład: Aqua, Alumina, Vitis Vinifera Seed Oil, Glyceryl Stearate, Caprylic/Capric Triglycerides, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Nigella Sativa (Black Seed) Seed Oil, Stearic Acid, Nigella Sativa (Black Seed) Seeds Powder, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Activated Charcoal, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Cetyl Alcohol, Sodium Benzoate, Xanthan Gum, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Thymus Vulgaris (Thyme) Oil, Citrus Aurantium Bergamia Fruit Oil, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Limonene, Linalool.
Głównym ścierniwem jest tutaj korund, dodatkowo mamy zmielone nasiona czarnuszki. Poza tym znajdziemy olej z nasion czarnuszki, ekstrakt z lukrecji, węgiel aktywny, olejek tymiankowy i z bergamotki. Całkiem bogaty skład jak na peeling.
Produkt ma dość gęstą konsystencję i szary kolor. Pachnie podobnie jak cała seria, ziołowo. Bardzo lubię peelingi na bazie korundu, są one zwykle treściwe, zawierają dużą ilość ścierających drobinek i dobrze się nimi pracuje. Tak jest również w przypadku tego peelingu. Sami decydujemy o jego mocy, regulując nacisk na skórę. Jeśli będziemy bardzo delikatni, nada się on nawet do cery naczynkowej. W przypadku odporniejszej, grubej, tłustej skóry, możemy pozwolić sobie na mocniejszy masaż.
Naprawdę dobrze i dokładnie złuszcza martwy naskórek i oczyszcza skórę, nie podrażniając i nie wysuszając jej przy tym. Dobrze się również zmywa, nie pozostawia na skórze tłustego filmu, nie wymaga zmywania żelem.
Często można dostać go w promocji, kosztuje wtedy maksymalnie 20 zł, a jest to naprawdę dobry i skuteczny produkt. Polecam 🙂
Tonik do twarzy
Cena: 20 zł
Skład: Aqua, Propanediol, Potentillae Anserinae Herba Extract, Panthenol, Lactic Acid, Lactobionic Acid, Decyl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Citrus Aurantium Bergamia Fruit Oil, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Limonene, Linalool.
Tonik zawiera w składzie ekstrakt z ziela pięciornika gęsiego, który jest dla mnie nowością. Charakteryzuje go działanie ściągające i regulujące. Do tego pantenol, kwas laktobionowy i olejek eteryczny z bergamotki. Oczywiście Sylveco nie byłoby sobą gdyby nie dodało detergentów 🙁 Co prawda łagodnych, jednak nadal nie wiem po co… Gdybym zauważyła to wcześniej, myślę, że nie kupiłabym tego toniku. Substancje myjące powinno się zmywać ze skóry, a jak mają zadziałać zioła i ekstrakty zawarte w toniku jeśli po chwili zmyję go z twarzy? A zostawienie go na skórze to też ryzyko podrażnienia i odwodnienia cery…Ale to tylko teoria.
To jak z nim było w praktyce? Tonik dostajemy w butelce z czarnego, porządnego plastiku. Jest przezroczysty, bardzo lekko żółtawy. Ma bardzo delikatny zapach, prawie niewyczuwalny, najdelikatniejszy z całej serii. Ja osobiście przelałam go do butelki z atomizerem, bo najbardziej lubię taką formę aplikacji tego typu produktów. Nie używam go zbyt często, ponieważ boję się odwodnienia ze względu na obecność wyżej wspomnianych surfakantów. Szczerze mówiąc, nie zuważyłam żadnego działania produktu. Ani łagodząco – nawilżającego, ani regulująco – ściągającego. Jednak myślę, że może mieć to związek z brakiem systematyczności w stosowaniu. Tak czy inaczej, nie kupię go ponownie.
Serum regulujące
Cena: 24 zł
Skład: Aqua, Melaleuca Alternifolia Leaf Oil, Sorbitol, Propanediol, Hydroxyethylcellulose, Panthenol, Potentillae Anserinae Herba Extract, Calendula Officinalis Flower Extract, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Sulfur, Agar, Acacia Senegal Gum, Salicylic Acid, Lactic Acid. Allantoin, Xanthan Gum, Decyl Glucoside, Limonene, Linalool.
To serum aż roi się od substancji aktywnych i jest wprost stworzone do cery tłustej, mieszanej i trądzikowej.
Znajdziemy tu ekstrakty z lukrecji, nagietka i pięciornika gęsiego, 3% olejku herbacianego, który znany jest pewnie każdej osobie, zmagającej się z uporczywymi niedoskonałościami, siarkę oraz kwas salicylowy i mlekowy. Przyznacie, że ten skład to bomba pełna samych dobroci?
Serum ukryte jest w buteleczce, typowej dla kremów pod oczy Vianka i Sylveco. Jest to moje ulubione i najbardziej higieniczne opakowanie typu air-less. Jest dość rzadkie, ma konsystencję rzadkiego żelu. Jest przezroczyste, po przyjrzeniu się możemy w nim znaleźć pewne, niewyczuwalne drobinki, możemy więc przyjąć, że jest to zawiesina.
No i najtrudniejsza kwestia produktu, czyli zapach… Większość osób, które znam, określa go jako mocno ziołowy, z dominującą nutą olejku herbacianego. Dla mnie ono niestety śmierdzi siarką 🙁 Jest to dominujący aromat, który czuję jeszcze następnego dnia rano, po wieczornym użyciu. Jednak myślę sobie, że mój nos jest specyficzny, ponieważ nikt oprócz mnie, nie czuje smrodu siarki, tylko ziołowość i aromat drzewa herbacianego.
Dobra, przejdźmy do rzeczy, czyli do działania produktu. Muszę przyznać, że jest totalnym czarnym koniem dzisiejszego posta. Nie wiem czy kiedykolwiek używałam tak dobrego produktu regulującego i przeciwtrądzikowego! Ono naprawdę działa!
Nie nadaje się ono do codziennego stosowania, bo wtedy przesusza i odwadnia skórę, ale użyte ok. 2 razy w tygodniu doskonale spełnia swoją rolę i trzyma produkcję sebum w ryzach, a pory zwężone. Co więcej, jest ono świetne do walki z niedoskonałościami. Używam go punktowo, gdy tylko jakiś zaskórnik pojawia się na mojej twarzy, a ono zdecydowanie przyśpiesza gojenie, co więcej, czasem nie pozwala się nawet rozwinąć nadchodzącemu nieprzyjacielowi.
Ze względu na zapach oraz obecność kwasu salicylowego sugerowałabym aby używać go wyłącznie na noc.
Jestem pewna, że jeszcze nie jedno opakowanie tego produktu pojawi się w mojej szafce, ponieważ uważam, że kosztuje ono grosze, w stosunku do tego jak wspaniale działa na moją skórę! Wybaczam mu nawet ten okropny, siarczysty zapach, a uwierzcie, że innym, mniej skutecznym produktom bym tego nie wybaczyła 😀 Gorąco polecam! Serio! To jest totalny hit.
Podsumowując, przetestowałam bardzo fajny peeling, kompletnie przeciętny tonik i odkryłam najlepsze, regulujące serum w życiu oraz jeden z najlepszych preparatów do punktowego stosowania na niedoskonałości. Myślę, że warto testować różnorodne kosmetyki, męczyć się z wieloma bublami i średniakami, aby w końcu trafiać na takie perełki 🙂
Znacie kosmetyki z serii Duetus? Co o nich sądzicie?
G.